Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Słowiańska Opowieść

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Słowiańska Opowieść | Autor: Paulina Latrach

Wybierz opinię:

Beata Szwajdych

  Książka "Słowiańska opowieść" jest debiutem Pani Pauliny Latrach. Z informacji zamieszczonych przez autorkę słowem wstępu wiemy, że nie jest to dzieło napisane w przypływie chwili, a historia przemyślana, dojrzewająca w duszy pisarki przez wiele lat. Egzemplarz wydany przez Warszawską Firmę Wydawniczą w 2022 roku ma niespełna trzysta stron, gęsto wypełnionych drobnym drukiem, więc treści znajdziemy tutaj całkiem sporo. Wspaniale prezentują się też ilustracje - zarówno okładkowa (choć ten brakujący skrawek księżyca u góry nieco drażni moją duszę estety) jak i te wewnątrz. Te wewnątrz szczególnie! Choć szkice są wykonane rysem ołówkowym w jednym kolorze, cudownie oddają klimat przedstawionej historii.

 

"Słowiańska opowieść" to gawęda dawnych czasów, kiedy światem władała przyroda, a ludzie żyli w zgodzie z jej rytmem. Nieistotne, czy całkiem dobrze orientujesz się w wierzeniach starodawnych Słowian, czy nigdy o nich nie słyszałeś - w tej książce jest bardzo dużo ciekawych informacji wplecionych w fabułę, więc uważam, że może zainteresować naprawdę każdego. Początkowe strony publikacji zostały napisane wysublimowanym, baśniowym językiem, co z jednej strony powoduje, że łatwo można poczuć owiany tajemnicą klimat tej opowieści. Z drugiej zaś, przez misternie dobrane i czasami nieco zbyt patetycznie połączone słownictwo, nie czyta się tej książki szczególnie łatwo. Być może koneserzy słowa znajdą w tym tekście od razu przyjemność z czytania, jednak moim głównym odczuciem było to, że pierwsze strony niestety nie porywają. W miarę lektury to się zmienia, powieść nie jest równa i muszę przyznać, że dopiero około osiemdziesiątej, czy setnej strony, poczułam większe zainteresowanie, a narracja trochę się wypłaszczyła. Nie sprzyja to jednak dialogom, ponieważ odnosiłam momentami wrażenie ich sztywności, jakby wymuszenia. Nie było tak przez cały czas, ale nie czułam przy tych fragmentach chemii z książką, choć ogromnie lubię fantastykę połączoną z wierzeniami naszych przodków. A propos wierzeń dodam jeszcze, że mnogość wymienianych postaci i leśnych stworzeń potrafi przyprawić tutaj o zawrót głowy. A już z pewnością o konsternację i poczucie zagubienia u Odbiorcy, który z mitologią i bestiariuszami słowiańskimi nie miał wcześniej styczności.

 

Przez cały tekst przejawia się ogromny szacunek autorki, Pani Pauliny Latrach, do świata naturalnego - nazwy zwierząt, roślin, zjawisk przyrodniczych i darów natury pisane są w tej powieści zawsze od wielkiej litery. Do tego ta cała plejada braci mniejszych, mieszkańców lasu, jest uzupełniona przywoływanymi postaciami bogów i bożków czczonych przez Słowian. Obok tych najbardziej popularnych jak Swaróg, Weles, Mokosz czy Rod, wymienia się też wielu innych ze słowiańskiej mitologii, a także różne stworzenia, czy potwory w niej występujące.

 

Akcja została ciekawie poprowadzona, choć w moim odczuciu bez wielkich fajerwerków. Główną bohaterką jest Jaga, żyjąca współcześnie dziewczyna, wychowywana przez Babkę. Niby nic niezwykłego, ale Jaga mieszka... w lesie. Na dodatek jest totalnie "niedzisiejsza", bo żyje w poszanowaniu natury i zna stare słowiańskie zwyczaje. Nigdy nie poznała swoich rodziców, ponieważ jak się później okazuje.... są lekko oderwani od współczesnej teraźniejszości. Po kilkumiesięcznej nieobecności Babki, Jaga rozpoczyna Duchoborową Inicjację i w jej trakcie, poprzez kontakt ze swoimi przodkami dowiaduje się skąd pochodzi i kim tak naprawdę jest. Za pomocą magicznego portalu przenosi się do czasów Mieszka I. Dla przypomnienia to ten, który zdecydował się na chrzest Polski w 966 roku. Jaga musi podjąć walkę o uzdrowienie rodu, a przy okazji może całkowicie odmienić historię kraju. Czy krwawe mordy na rdzennej ludności i misterne działania w kierunku przemiany obrządków ludowych w chrześcijańskie święta, końcowo mające na celu unicestwienie wiary Słowian, przebiegną znanymi nam torami dziejów, czy ingerencja Jagi odniesie skutek?

 

"Słowiańska opowieść" skrzypi i szeleści, niczym ocierające się o siebie konary drzew, pełne zielonych liści. Ta powieść otula i daje ciepło niczym przytulony do ludzkiego boku futrzasty przyjaciel. Czasami lekko ugryzie, ale nie na tyle żeby wyrządzić czytelnikowi krzywdę. Uważam, że warto zapoznać się z tą pozycją, bo jest naprawdę ogromną studnią wiedzy o tym, jak się żyło na naszych ziemiach, zanim lokalne wierzenia zostały zmiecione z planszy przez wiarę w jedynego Boga. Ja mam mieszane uczucia, ale gusta są różne i każdy powinien wyrobić sobie o tej publikacji własne zdanie.

MB

  Czytając tę książkę nie mogłam wyrzucić z pamięci kilku innych publikacji, w tym jednej szczególnej, która krążyła wokół analogicznej tematyki i, w której, wg mnie, powielone zostały błędy i niedociągnięcia fabuły; ale o tym potem.

 

Początek jest obiecujący, znika babcia, a mieszkająca z nią w lesie wnuczka, za sprawą ducha lasu przechodzi inicjację. Wraz z tym obrzędem, na dziewczynę nałożone zostaje zadanie uzdrowienia historii rodu i być może wręcz wyzwanie zmiany biegu historii Polski. Rzec by się chciało: grubo. Tak zainicjowana opowieść rodzi wysokie oczekiwania, mistycyzmu, świata wierzeń i guseł… trochę „szeptuszenia”. Całkiem całkiem jest również okładka… nadzieje na przeniesienie do świata zgoła odmiennego od tego za oknem były zatem dość spore. Ale – bez zbędnego budowania napięcia – okazało się, że nadzieje me były płonne. Nie jest to książka, która przypadła mi do gustu. Za dużo rodzynek w cieście, a w proporcjach znajduję złoty środek.

 

Nie obejdzie się bez skojarzeń. Odległy czas temu czytałam książkę „Szepty szeptuchy” T. Niedzieli.

 

I tu, i tu miałam poczucie przeładowania… rozdrobnienia. W finalnym rozrachunku wiele wątków nie wynika z poprzedzających je wydarzeń, a stanowi jedynie pobieżne przebrnięcie przez historię. Trochę to przegadane i trochę nużące. Nie było we mnie ciekawości tego co niesie za sobą dalsza część fabuły. Czułam się trochę, jakbym wędrowała po tej opowieści niczym wężem w starej grze na równie starym telefonie komórkowym. Trzymam w ręce coś fajnego, coś wręcz magicznego – ale ruchy, które zmuszona jestem wykonywać są kompulsywne i rozbiegane. Nie tworzę śladów, po których można wrócić… historii, której mogę się złapać. Miałam wrażenie odbywania spacerów tylko po to, żeby odhaczyć kolejny punkt w fabule. Ale zasadniczo te punkty często były samotnymi bytami i wycięcie ich z treści nie niosłoby za sobą żadnych poważnych konsekwencji. Spokojnie można by tę historię poskładać z innych puzzli.

 

Z obszaru tożsamych skojarzeń po lekturze – przychodzi mi na myśl „Achaja”A. Ziemiańskiego. Obie książki – wg mnie, a ja przecież wyrocznią (sic!) nie jestem - cechuje osobliwy prymitywizm fabuły, którego nie potrafię docenić. Zweryfikowałam zatem co na „Słowiańskie opowieści” Internet. Zdania w kwestii recenzowanej książki są podzielone. Ja zdaję się być w mniejszości, natomiast wiem, że można wylać dziecko z kąpielą, kiedy nie wyważy się środków wykorzystanych do kreacji jakiegoś konceptu.

 

Może to porównanie będzie nie fair – ale przecież Tokarczuk pisze właśnie w takim klimacie. Np. Jej „Prawiek i inne czasy”, w którym, moim zdaniem, początek nie był udany – ale potem cierpliwość czytelnika nagradzają kolejne fragmenty książki. Atawizm książki Tokarczuk nie skrywa się w tym, że pisze o ludziach wiodących proste życie, ani w tym, że nieostra jest granica między tym co na ziemi, a tym co gdzieś indziej… ale w języku, w konstrukcji bohaterów, w uporządkowaniu. Tu jest harmonia treści. Króciutkie podrozdziały tytułowane konsekwentnie „Czas…” – odpowiednio zatem „Czas Misi”, „Czas Izydora”, itd. A równolegle także „Czas Prawieku”, „Czas gry” i inne czasy czasów wszelakich. Albo „W ciemność” Anny Bolavy, gdzie też jest odwołanie do pierwotnych instynktów (chociaż bez wątków mistycznych), ale w absolutnie mistrzowskim wydaniu.

 

Na kanwie Tokarczuk i Bolavy, ta książka wypada słabo. Gdyby porównać „Słowiańską opowieść” do „Achai”… stawiam znak równości. Ja wolę narrację i koncept na literaturę w wydaniu ww. dwóch Autorek. Ale kto powiedział, że się znam…

Grażyna_a_czyta

  Czy zainteresowaliście się kiedyś kulturą Słowian? Mnie zawsze ona intrygowała. W odmętach Internetu czasami trafiałam na ciekawostki związane z dawnymi wierzeniami naszych przodków, które do dziś przetrwały w naszej kulturze. Nie miałam jednak jeszcze okazji sięgnąć po powieść, której fabuła nawiązywałaby do naszej słowiańskiej historii i wierzeń. “Słowiańska opowieść” zaciekawiła mnie swoim tytułem, więc zdecydowałam się sięgnąć po tę pozycję. 

 

Jaga, mieszka w środku Lasu, od maleńkiego wychowywana była w nim przez Babkę. Kobieta żyje w zgodzie z przyrodą i duchami lasu. Gdy jej opiekunka, a zarazem nauczycielka znika bez wieści, Jaga wie, że musi przejść tajemniczy rytuał zwany Duchoborową Inicjacją. Za jego sprawą dowiaduje się, że ma niezwykłe moce i niezwykle ważne zadanie do wykonania. To ona może odmienić losy nie tylko swoje, ale i Polski oraz wierzeń, które przetrwały w niej do dziś….

 

Książka napisana jest specyficznym językiem. Mieszanka współczesnego polskiego, staropolskich zwrotów i gwary, a do tego nazewnictwo słowiańskich bóstw było nietypowe i przez co początkowo dość topornie szło mi czytanie. Dla mnie, Laika w poruszanej tematyce, wiele zwrotów było niezrozumianych, takich jak kabłączki, krajka, czy lunule, (informacja dla tych, którzy również tego nie wiedzą- stanowiły one część kobiecego ubioru i biżuterii). Utrudniało mi to czerpanie przyjemności z lektury, bo musiałam sprawdzać ich znaczenie w popularnej encyklopedii. Całość, sprawiała wrażenie, że ta książka wydawała się być niemal fabularnym, słowiańskim vademecum. Mimo to, choć początkowo trudno było mi się odnaleźć w zwrotach, nazwach typowo słowiańskich, z każdą czytaną stroną było lepiej a sprawę ułatwiały również liczne przypisy u dołu każdej strony, które na bieżąco służyły pomocą. 

 

Fabuła mnie zaciekawiła. Pradawna magia, obecność nadprzyrodzonych istot: bóstw, demonów, mniejszych i większych duchów była bardzo intrygująca. Ciekawym przeżyciem była dla mnie podróż w czasie do lat tak dawnych, a zarazem tak mało znanych z lekcji historii. Chwilami sama miałam wrażenie, że przeniosłam się w czasie razem z bohaterką. Autorce udało się oddać klimat, w którym osadziła miejsce wydarzeń. Czasy średnie, gdy do domostw osadników wkradła się nowa wiara, pomysł z walką o obronę ówczesnych wierzeń i stylu życia bardzo przypadła mi do gustu. Połączenie tego z współczesnością wyszło niezwykle ciekawie. Jak myślicie, co zrobi Jaga, aby uratować swoich przodków? Kto stanie u jej boku do walki?

 

Bohaterowie, których miałam okazję spotkać przy okazji lektury byli niezwykle tajemniczy. Trudno mi było żywić do nich głębsze uczucia, bo, oprócz Jagi, nie byli zbyt szczegółowo opisani. Byli raczej tłem dla wydarzeń. Brakowało mi troszkę uczuć, rozwinięcia relacji między postaciami, dopracowania kilku szczegółów i więcej emocji, które wzbudziłaby we mnie lektura.

 

Muszę Wam się przyznać do tego, że początkowo ciężko było mi się zabrać za tę książkę. Być może za sprawą języka, starosłowiańskiego, staropolskiego, do którego dość trudno mi się było przyzwyczaić. Jednak jak już się wczułam w klimat, strony leciały jedna za drugą. Warto się było przemóc, przeczekać gorszy moment i wrócić do niej. Kolejne podejście pozwoliło mi się wczuć w atmosferę tej powieści. Bardzo lubię gatunek fantasy, książki w których magia i fantastyczne stworzenia grają pierwsze skrzypce. “Słowiańska opowieść” zapewniła mi jednak coś nowego - zanurzenie się w pradawnych korzeniach i możliwość poznania istoty wierzeń naszych przodków, bogów, których czcili, których się obawiali, nim do Polski przyszło chrześcijaństwo. Tajemnicze rytuały, obyczaje, dziś zwane przez nas wszystkich zabobonami, zostały rewelacyjnie przedstawione. Zwłaszcza, że odnosiły się do ówczesnych wierzeń. Jeśli jesteście ciekawi jak potoczyły się losy Jagi, czy udało się jej ocalić wiarę w słowiańskich bogów i odmienić losy Polan koniecznie sięgnijcie po tę pozycję. 

Ulion

  Muszę przyznać, że mam słabość do historii nawiązujących do czasów słowiańskich, wiec kiedy pochwyciłam w swoje ręce "Opowieść słowiańską" autorstwa Pauliny Latrach nie mogłam doczekać się lektury! Niesamowicie bogata kultura naszych przodków, ich wierzenia i zwyczaje zawsze wciągają mnie bez reszty, bo czy zastanawialiście się kiedyś jak wyglądała by nasza rzeczywistość jeżeli Mieszko I nie przyjął by chrztu? Albo jak współczesny człowiek odnalazłby się w słowiańskiej chacie? Wizję swoich odpowiedzi właśnie na takie pytania przedstawia nam Paulina Latrach w swojej debiutanckiej książce.

 

Tym razem nie trafiamy do słowiańskiej wsi sprzed setek lat jak to często w książkach o mitologii bywa tylko do współczesnego świata. W dobie wszechobecnej technologii i telefonów komórkowych ciężko wyobrazić sobie kogoś, kto bardziej nie pasuje do obrazka niż Jaga. Dziewczyna żyje ze swoją babką w starej chacie w głębokim lesie i czuje, że świat w którym przyszło jej żyć to nie do końca jest jej świat. Kiedy babka Jagi znika, dziewczyna za namową swego leśnego przyjaciela-Leszego postanawia ją odszukać, a w tym celu musi przejść Duchoborową Inicjację. Kiedy zaczyna wykonywać kolejne zadania Inicjacji udaje jej się skontaktować ze swoim przodkami. Okazuje się, że misja jaką ma do spełnienia jest o wiele trudniejsza i może mieć wpływ na historię nie tylko Jagi lecz całego kraju.

 

"Słowiańska opowieść" to książka, która świetnie nadaje się dla czytelnika, który ma pierwszy raz styczność z mitologią naszych przodków. Jeżeli chcecie się dowiedzieć więcej na jej temat to "Słowiańska opowieść" to małe kompendium wiedzy. Mam wrażenie, że autorka chciała opisać wszystko co wiedziała na temat życia i wierzeń Słowian przez co momentami książka przypominała bestiariusz. Niestety, miało to negatywny wpływ na wartkość fabuły. W niektórych momentach akcji opowieści musiała być przerwana, bo był czas obchodu świąt, ale nie wnosiło to nic do fabuły i miało tylko na celu ukazanie obrządków jakie im towarzyszyły. Uważam, że było to zbędne. Nie rozumiem, też po co pojawił się cały wątek Twardowskiego. Wydaje mi się, że książka wiele by zyskała na podzieleniu jej na kilka tomów i w każdym z nich była by oddzielna historia. Byłaby wtedy przestrzeń na większy zarys osobowości bohaterów, bo niestety tutaj też trochę brakuje. Chętnie dowiedziałabym się ciut więcej na temat ukochanego Jagi- Wiesława, oprócz tego, że był bardzo atrakcyjnym mężczyzną.

 

Za to ciekawy był wątek Mieszka, który zjawił się, we współczesnym świecie oraz wizja naszego kraju w przypadku kiedy nie przyjął by on chrztu.

 

Podczas lektury czuć wielką pasję autorki do mitologii słowiańskiej. Przedstawiony świat jest opisany bardzo barwnym, baśniowym językiem, który przypomina gawędy jakie snuć mogły się przy ogniskach w dawnych czasach. Przez piękne i obrazowe ukazanie przyrody możemy sami przenieść się do świata, kiedy człowiek dążył tak wielkim szacunkiem otaczająca go naturę. Chociaż przyznam, że pisanie wszystkich nazw związanych z naturą wielką literą, odrobię wybija z rytmu czytania.

 

Zdaję sobie sprawę, że jest to debiut literacki autorki i mogą się pojawić pewne niedociągnięcia, ale widać tu zdecydowanie pasję pisania i tworzenia. Mam, więc nadzieję, że w kolejnych książkach będzie już tylko lepiej. Uważam, że zdecydowanie jest potencjał na opowiadanie ciekawych i wciągając historii!

Doris

       Książka „Słowiańska opowieść” jest debiutem, do którego autorka długo się przygotowywała, poznając mitologię Słowian, ich wierzenia, obyczaje, wczesnośredniowieczną historię Polski, tę z czasów przyjęcia chrześcijaństwa i wykorzeniania pogańskiej wiary. Interesować tez musiała się nieucywilizowaną, dawną naturą, gdyż miejscem akcji uczyniła las z całym jego bogactwem fauny i flory.

 

       Nasza bohaterka, Jaga, mieszka właśnie w środku lasu z Babką, która kiedyś znalazła ją i zaopiekowała się dzieckiem. Jaga kocha i rozumie naturę, bardzo chciałaby ją chronić. To współczesna dziewczyna o nie całkiem współczesnej naturze. Opiekuńcza, delikatna, potrafiąca porozumiewać się ze zwierzętami, wsłuchująca się w szum wiatru i inne odgłosy przyrody, zrośnięta z nimi niewidzialną nicią, posiadająca jakiś szósty zmysł, przedziwną intuicję.

 

       Pewnego dnia Babka znika. Zdezorientowana Jaga nie ma pojęcia, co mogło się wydarzyć. Gdy nieobecność ta przedłuża się ponad miarę, dziewczyna wie, że trzeba działać. Nie ma na razie wiedzy o swojej mocy, w ogóle nic niemal nie wie o swojej rodzinie i przeszłości. A jednak zwierzęta i duchy opiekuńcze lasu odnoszą się do niej z całkowitym zaufaniem i szacunkiem oraz miłością. To nie jakaś tam Jaga, to Jaga lasu.

 

       By odnaleźć jedyną bliską jej osobę Jaga musi przejść coś w rodzaju obrzędu inicjacyjnego, który pomoże jej przenieść się do X wieku, w czasy Mieszka I, żeby naprawić to, co, jak się wydaje, powinno zostać naprawione.

 

       Ciekawa fabuła, pomysł z podróżą w czasie, by być bliżej ze staropolskimi wierzeniami – bardzo dobry. Od razu lepiej nam pasuje ten cały mitologiczny bestiariusz i postacie słowiańskiej magii. Autorka zgromadziła ich tutaj całe mnóstwo. Dadźbóg, Mokosz, Leszy i jego Niedźwiedź, Poświst, ale też pomniejsza brać: rusałki, wużałki, wiły, płanetnicy, piecuchy… no i zwierzęta zamieszkujące puszczę, którymi opiekowały się duchy lasu.

 

       Snują się tu legendy o praświecie bogów – Drzewie Kosmicznym, o Wyraju, czyli tamtejszych zaświatach i podziemnej krainie zmarłych zwanej Nawią. Mitologia słowiańska jest nam mniej znana niż te starożytne: grecka, rzymska i egipska. Tutaj widzimy, jak jest bogata w opowieści, jak symboliczna i fantazyjna, jak bardzo można się w niej rozsmakować.

 

       Jaga w trakcie swojej podróży dowiaduje się o rodzinnych korzeniach, o swojej mocy i misji. Być może uda jej się zmienić bieg historii tak, by świat słowiańskich legend, pradawne wierzenia naszych przodków, nie popadły w zapomnienie, by dalej ubogacały świat swymi tajemnicami. To fakt, wiele elementów pogańskich kultów przeniknęło do chrześcijaństwa. Jak zatem mogłaby wyglądać Polska, gdyby Mieszko I nie przyjął chrztu i nie uznał w ten sposób jednego Boga? Co spotka Jagę w tym świecie sprzed ponad tysiąca lat i jak wykorzysta ona swoją nowo odkrytą siłę? Warstwie historyczno-przygodowej towarzyszy jeszcze rzecz jasna wątek romantyczny, miłość przydaje powieści odpowiednio lirycznego klimatu. Przy lekturze „Słowiańskiej opowieści” spędzimy z pewnością kilka miłych wieczorów, zanurzając się w daleką przeszłość i poddając się urokowi magicznych sił.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial