Sylfana
-
W „Komorniku. Arenie dłużników 3” Michał Gołkowski pokazuje, że ta struktura fabularna jeszcze się nie wykończyła i można z powodzeniem dalej kreować kolejne przygody bohaterów. Autor znów zabiera nas w fantastyczny świat, który będzie z jednej strony niszczony, z drugiej znów ratowany. Dwie siły spierają się na płaszczyźnie naszego świata, a my, czytelnicy, możemy się jej przyglądać, podziwiać i momentami nawet bać o jej los. Te wszystkie emocje są wywoływane przez genialnie prowadzoną narrację, ale oczywiście także za szeroko pojęty pomysł realizowany w powieści. Cykle książek bardzo dobrze wychodzą Michałowi Gołkowskiemu – widać wyraźnie, że dobrze czuje się w tej formie, że nie lubi kończyć fabuły po 300/400 stronach. Tworzy on całe uniwersum, które zamienia się w otwarty świat, tak samo jak w wielu grach fabularnych. Twórca robi to samo, tylko jego narzędziami są jedynie pióro i kartka. Tym bardziej należy uznać talent Gołkowskiego i przyznać, że jest on mistrzem wyobrażania sobie świata, ludzi, zachowań i relacji, a to wszystko w otoczce fantasty.
Choć fabuła tej części może wydawać się aż nadto poważna (w teorii, gdyż jak już przechodzimy do praktyki, czyli czytania, to nagle się okazuje, że autor nie traci świeżości językowej), to jednak nawet obraz apokaliptycznego świata nie wybija kreacji z rytmu – dalej ukazują swój wisielczy, czarny humor, bawią się przy tym świetnie, ale mają również z tyłu głowy myśl, że znaleźli się w miejscu trawionym przez ognie i być może nie będzie już możliwości ucieczki. Gołkowski wyważa te dwie przestrzenie, nie pozwala na to, aby jego historię ogarnęła śmieszność w tym negatywnym znaczeniu tego słowa. Wszystko ładnie się tutaj klei i wspomniana równowaga nie jest niczym zmącona.
Bohaterowie też nie zawodzą. Mam wrażenie, że autor dużo czerpał ze swojego doświadczenia i osobowości i na tej podstawie ulepił z gliny postaci szczególne, ciekawe, bawiące, aż do łez. Kaskada tych bohaterów nigdy się nie zamyka – jest tu wiele ról pierwszoplanowych, drugoplanowych i epizodycznych. Jest to niezmiernie potrzebne, żeby stworzyć uniwersum świata, które mogłoby zaistnieć w innej czasoprzestrzeni. Nie da się w skrócie scharakteryzować głównych kreacji, mają one bardzo bogate życie wewnętrzne, osobowość, rozgałęziony system zachowania i relacji. Gołkowski nie podchodzi do tych sylwetek po macoszemu, ale każdej z nich oddaje cząstkę siebie, każda wydaje się być ważna dla ciągłości fabularnej – nic nie jest tu przypadkowe.
Można śmiało powiedzieć, że trzecia odsłona „Areny dłużników” jest bardziej sensacyjna i naznaczona akcją niż druga część, która wstrzymuje tempo. Tutaj Gołkowski przetacza nas przez fabułę sprawnie i szybko, nie musimy czekać na rozwój wydarzeń, nie daje nam nawet chwili odetchnąć. Wraca zdecydowanie do formy, do której już nas wcześniej przyzwyczaił. Nie można mieć żadnych zastrzeżeń do pomysłowości zawartej w trzeciej części serii. Tu się właściwie wszystko zgadza, zazębia i tworzy całość, która zdecydowanie przypadnie do gustu fanom literatury fantasy.
Jeśli chcecie przeczytać coś rozrywkowego, ale jednocześnie ambitnego, to jest to pozycja dla Was. Przypominam jednak, że trzeba zapoznać się najpierw z pierwszą i drugą częścią, bo zaczęcie od trzeciej niewiele da. Tutaj wszystko składa się na jednolitą powierzchnię, po której suniemy równo i jednostajnie. Jest to niezwykle ważne, jeśli twórca pokusi się o kreowanie serii, bądź sagi. Jest to zadanie trudne, ale Gołkowski jemu sprostał!