Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Powszechna Historia Nikczemności

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Powszechna Historia Nikczemności | Autor: Jorge Luis Borges

Wybierz opinię:

Doris

       Oj, doprawdy bardzo udane to moje pierwsze spotkanie z argentyńską legendą erudycji, Jorge Luisem Borgesem. Podchodziłam do lektury nieufnie, z podszytym lękiem nabożeństwem, a tu… zostałam wzięta szturmem i oczarowana lekkością pióra, dowcipem i fantazją poety. „Powszechna historia nikczemności” brzmi poważnie i encyklopedycznie, tymczasem przekora Borgesa serwuje nam kilka błyskotliwych obrazków, perełeczek po prostu, o przestępcach z różnych epok i rozmaitych miejsc na mapie świata, których życie i czyny charakteryzuje wręcz filmowa awanturniczość, a mity, jakie wokół nich narosły przez lata, utrudniają odróżnienie prawdy od fikcji, co skrzętnie Borges wykorzystuje.

 

       Toż to doskonały materiał na film kostiumowy. Każdy ze wspomnianych tekstów jest pomysłem na scenariusz. Tylko siadać i pisać. Część nawet została już, mniej lub bardziej udanie, na ekranie pokazana. Historia nowojorskich gangów doczekała się nawet kilku wersji. Myślę też tutaj o filmach w anturażu Dzikiego Zachodu z Patem Garrettem i Billy Kidem jako bohaterami i o „47 roninach”, z których honorowa zemsta uczyniła japońskich herosów.

 

       Każda z historii podzielona jest na krótkie rozdziały, zaledwie małe punkciki z kolorowych życiorysów, dające jednak pożywkę dla wyobraźni i poszukiwań dalszej wiedzy. Warto sięgnąć do źródeł, poczytać nieco więcej, zapewniam, że to wertowanie w sieci wciągnie każdego. Tu oszust, który zdołał okpić wszystkich, gdy przybrał tożsamość zaginionego dżentelmena, nie będąc ani trochę do niego podobnym. Ot, zagadka, że nawet matka owego barona dała się nabrać. Tu znów kobieta – szefowa piratów, gdzieś na krańcu Azji, trzymająca żelazną ręką w posłuszeństwie chłopów jak dęby. Albo handlarz niewolników, potrafiący jednego człowieka, i to za jego zgodą, sprzedać kilkukrotnie. Za każdym razem opowieść jest niezwykła i pełna niespodzianek, a delikwent zadziwia sprytem. No i tło historyczne, galop przez epoki, zmiany kostiumów i choreografii. Niektóre fragmenty przypominają ukończone już kadry filmowe zatrzymane w ruchu, albo sceny teatralne z wyszczególnionymi didaskaliami. To wszystko się widzi, chłonie w napięciu wszystko, co rozgrywa się przed naszymi oczami.

 

       Styl Borgesa, lekki, zabawny, luźno zahaczający o poboczne, łączące się z literaturą i innymi dziedzinami twórczości skojarzenia, pozwala przemykać się, prześlizgiwać gładko przez te na poły prawdziwe, na poły konfabulowane życiorysy. Czujemy jednocześnie zadowolenie i niedosyt. Chciałoby się więcej, lecz autor się z nami bawi, zarzuca wędkę i łowi naszą uwagę, by potem zbyt szybko puścić spławik.

 

       Śledzimy toposy różnych kultur, jak choćby japońskiego poczucia honoru. Konfrontujemy je z wzorcami literackimi, filmowymi… widzimy, że dość często pojęcie „złoczyńcy” czy „nikczemnika” jest płynne, zmienia się, dla niektórych staje się on nawet ikoną bohaterstwa. Te opowiadania to wabiki, a wobec takiego kolorytu i nasycenia awanturą, kostiumem, nieprawdopodobną akcją, zostajemy nieuchronnie złowieni i zatopieni w całej tej przygodzie. I nieważne, czy przywołane przez Borgesa źródła są rzeczywiste czy wymyślone, nie obchodzi nas to. Chcemy takich opowieści, pragniemy oderwać się od ziemi i poszybować na skrzydłach fantazji, choćby do Chin czy Japonii.

 

       Jak zresztą nie dać się porwać takim początkom?

 

  • „Nadaję mu to nazwisko, pod tym bowiem mianem poznały go ulice i domy Talcahuano, Santiago de Chile i Valparaiso około roku 1850 i wydaje się, że powinien przybrać je raz jeszcze, kiedy powraca w te strony – choć tylko w charakterze zjawy i dostarczyciela rozrywki w sobotnie wieczory.”
  • „Określenie „kobieta-pirat” może obudzić w nas wspomnienie raczej niezręczne: wyblakłej zarzueli, w której subretki poprzebierane za piratów tańczą wśród tekturowych mórz. A jednak istniały kobiety wprawne w żeglarskim fachu, w rządach nad rozbestwioną załogą i biegłe w ściganiu i łupieniu statków o wysokich burtach.”
  • „Rzuceni na tło niebieskich murów lub wysokiego nieba, dwaj compadritos, przyodziani w dostojną czerń, tańczą na damskim obcasie z wielką powagą taniec, nożem w nóż, aż do chwili, kiedy z ucha jednego tryska czerwony goździk, nóż bowiem wszedł w człowieka, który swą poziomą śmiercią zamyka ten taniec bez muzyki.”

       Chciałoby się tak cytować bez końca, ale recenzowanie nie na tym przecież polega. Jednak nie sposób nie zatrzymać się i nie zachwycić stylem, w którym są wespół ruch, muzyka, taniec – wszak nawet walka jest tutaj rodzajem tańca, baletem, gwar niosących się echem głosów, rżenie koni i chichot kobiet. To po prostu ruchome obrazy, które z nami już pozostaną.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial