Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Pamiętniki Mordbota. Wszystkie Wskaźniki Czerwone. Sztuczny Stan

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Pamiętniki Mordbota. Wszystkie Wskaźniki Czerwone. Sztuczny Stan | Autor: Martha Wells

Wybierz opinię:

Michał Lipka

  „Pamiętniki Mordbota”. A dokładniej pierwsze dwa tomy cyklu, zebrane w jedną, dość cienką książeczkę. Bo to w końcu nowelki, nie powieści, tak po sto stron. To, co tu jednak dostajemy, ten sam początek dopiero, bo seria na chwilę obecną liczy osiem części – pięć nowel, dwie miniatury literackie i jeszcze powieść, a kolejna historia jest już zapowiedziana – okazuje się jednak całkiem przyjemną literaturą fantastyczną z nienajgorszym pomysłem i przyzwoitym wykonaniem, choć bez jakiejś większej głębi czy ambicji. Niby niespecjalnie rozbudowaną, niby krótką, a jednak dość treściwą. Więc o dziwo, choć obawiałem się, co z tego może być, bo ze współczesną fantastyką, nawet tak nagradzaną jak ta, naprawdę bardzo różnie bywa, okazało się, że nawet wart było sięgnąć, choć w zasadzie to przede wszystkim niewymagająca rozrywka, która pod pewnymi względami bywa też męcząca. Ale po kolei.

 

Głównym bohaterem opowieści jest tytułowy robot. Takich robotów jest w sumie masa, ten okazuje się jednak wyjątkowy. Sam siebie shakował, zyskał coś na kształt samoświadomości i chociaż jest Mordbotem, jak sam o sobie mówi i nie cierpi ludzi, ciężko go nazwać morderczym. Jest introwertykiem, woli ciszę i spokój i najchętniej tylko by oglądał opery mydlane. No i przede wszystkim chce dowiedzieć się czegoś o sobie, kim jest i w ogóle. Ale wkrótce jego spokój zostanie przerwany, a on (ono właściwie) zostanie rzucony w wir wydarzeń, które mogą zmienić wszystko i doprowadzić go do miejsc, których się nie spodziewał…

 

W sumie największy minus tego wszystkiego to sztuczne brzmienie zaimków przy czytaniu. Nie mówię, że formy typu zrobiłom, byłom są niepoprawne gramatycznie (chociaż gdy piszę te słowa nawet Word uparcie podkreśla mi to wszystko na czerwono), ale jednak sztucznie się to czyta i drętwo strasznie. Można to było inaczej, można lepiej, jest jak jest. Zwolennicy mówią, że postać jest bezpłciowa i fakt, książka sama to wyraźnie precyzuje, powołują się na to, że Chat GTP – dla niewtajemniczonych jest to sztuczna inteligencja, z którą można sobie w sieci porozmawiać – też jest bezpłciowy, ale kto z niego korzystał – a ja korzystałem swego czasu sporo i intensywnie – wie, że nawet ta SI nie posługuje się w polskiej mowie takimi zaimkami. To jednak bez znaczenia. Gorzej brzmią jednak szystkie te zaimki związane już z czasami i obecnie uznawanymi płciami, czyli onu / jenu. I ja wiem, że są ludzie, którzy chcą tak siebie określać i spoko, ale pytanie ilu jeszcze ludzi będzie dążyło do znalezienia własnych zaimków i jaki to bałagan językowy spowoduje… (co warto rozważyć, że skoro ktoś może być określany jak chce, to ktoś inny równie dobrze powinien mieć pełne prawo językowo określać go, jak sam uważa za stosowne i nie być z tego powodu szykanowany, prawda? choć jak widać wcale tak nie jest) Bo już przy tych dwóch formach robi się męcząco w książce. Można by znaleźć jakąś nową, bardziej neutralną formę, jak w języku angielskim, ale…

 

Wróćmy jednak do książki. Zostaje pytanie, jak ma się cała reszta? Fabularnie jest prosto i niewymagająco, lekko, bez głębszego wnikania w temat, ale z całkiem niezłym pomysłem i dobrym wykonaniem. Bo poza tymi zaimkami, dobrze się to czyta. Efektu wow nie ma, bo autorka nie operuje stylem, który rozsmakowałby się w słowach, połączeniach między nimi i opisach. Pisze dość prosto, rozrywkowo, a i tematu SI, jej miejsca w świecie i związanych z tym zagrożeniach / obowiązkach / prawach / wyzwaniach nie zgłębia tak, jakby mogła. Klasycy już to zrobili głębiej i lepiej, chociaż tylko teoretycznie, ona zaś, stojąc w obliczu faktycznego istnienia sztucznej inteligencji w naszym życiu, jakoś tak prześlizguje się po temacie, zamiast go bardziej zagłębić, o co aż się prosiło.

 

Ale jako rozrywka jest całkiem przyjemna. Szybka, lekka w odbiorze. Nic, co zapadłoby w pamięć, co skłoniłoby do zadumy i refleksji. Szkoda, z drugiej jednak strony zawodu nie ma. Jak na współczesną fantastykę i na kogoś, komu zdarzało się pisać książki z uniwersum „Gwiezdnych wrót” (a wszyscy wiemy, jak takie odcinanie kuponików od filmowych i serialowych hitów wypada…), jest całkiem do rzeczy. No i podoba mi się szata graficzna, a szczególnie ta retrofurturystyczna litera „M”, która co chwila pojawia się na stronach. Ma jakiś taki urok starej fantastyki, który robi więcej dla klimatu całej książki, niż jej treść, styl i wszystko inne.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial