atypowy
-
"Ballady Beleriandu", choć czasem zaniedbana w cieniu bardziej znanych dzieł J.R.R. Tolkiena, stanowi niezwykłą podróż przez muzyczny labirynt historii Śródziemia. W tej mistycznej kolekcji, Tolkien ukazuje swoje niebywałe zdolności jako filolog, pisarz i kompozytor, tworząc zbiór ballad, które wprowadzają czytelnika w zakamarki wcześniejszych dziejów tego fantastycznego świata.
Początkowo może się wydawać, że "Ballady Beleriandu" są trudniejsze do przyswajania niż "Władca Pierścieni" czy "Hobbit", ale gdy zanurzymy się w tę książkę, odkrywamy, że Tolkien wplótł w nią niezwykłe bogactwo muzycznych elementów, które nadają historiom nowy wymiar. Im głębiej wnikamy w lekturę, tym bardziej uderza nas geniusz Tolkiena. To jedno z tych dzieł, które budzą respekt. Jedynie najwybitniejsze jednostki są w stanie tworzyć w ten sposób.
Język, którym posługuje się Tolkien, jest jak symfonia dźwięków, subtelnie skomponowanych w taki sposób, aby przemawiały do wyobraźni czytelnika. Teksty ballad są nie tylko opowieściami, ale melodią, która brzęczy w umyśle, tworząc dźwiękowy pejzaż, który skupia się na niewidzialnych niuansach tego świata.
Głównym atutem "Ballad Beleriandu" jest śmiała eksploracja muzycznej strony Śródziemia. Tolkien, będąc nie tylko słynnym pisarzem, ale i filologiem, wplata do narracji dialekty i języki elfów, ludzi i innych ras, ukazując subtelną różnorodność mów w swoim stworzonym świecie. To, co może wydawać się trudne do przyswojenia, staje się jednak atrakcyjnym wyzwaniem dla czytelnika, który pragnie zagłębić się w bogactwo językowe Śródziemia.
Opowieści same w sobie są jak opusy Tolkiena. Historie elfów, ludzi, heroiczne ballady i miłosne pieśni, splecione w całość, tworzą eklektyczną mozaikę, ukazującą zróżnicowane aspekty życia i kultury różnych ras. Nie brak tu także tajemniczych stworzeń i magicznych miejsc, które stanowią serce opowieści o Beleriandzie.
Warto podkreślić, że choć "Ballady Beleriandu" nie odwołują się bezpośrednio do wydarzeń znanego czytelnikom "Władcy Pierścieni", są one jak kamienie węgielne, na których zbudowano ten ogromny świat. Wiele z motywów i postaci pojawia się ponownie, co sprawia, że czytelnik odczuwa nieuchronny związek między różnymi etapami historii Śródziemia.
Wśród postaci i opowieści, jednym z niekwestionowanych gwiazdorów tej kolekcji jest Lúthien Tinúviel. Jej tragiczna miłość do Berena, opowiedziana w formie ballady, emanuje smutkiem i pięknem, ukazując zdolność Tolkiena do kreowania postaci, które stają się nie tylko bohaterami, ale także symbolami uczuć i dylematów ludzkiego życia. Czytając o czymś tak obcym i magicznym, zaczynamy zastanawiać się nad tym co bliskie i codzienne. Sprawić to może jedynie literatura najwyższej próby.
Jednak, jak to często bywa, "Ballady Beleriandu" nie są dziełem dla każdego. Dla niektórych czytelników, zwłaszcza tych, którzy nie są zaznajomieni z bogactwem mitologii Tolkiena, może być to trudne do przyswojenia doświadczenie. Różnorodność postaci, skomplikowane związki międzyrasowe, a także specyficzny, archaiczny język, mogą stanowić barierę dla tych, którzy sięgają po tę książkę bez wcześniejszej znajomości świata autora.
Podsumowując, "Ballady Beleriandu" to muzyczny klejnot w koronie twórczości Tolkiena. Choć może być wymagająca, stanowi niezwykłe doświadczenie dla miłośników Śródziemia. Jest to opowieść, która nie tylko rozszerza granice tego literackiego świata, ale również wprowadza nas w subtelny, dźwięczny labirynt, który tylko Tolkien potrafił stworzyć. Ocena 5/6 to uznanie dla arcydzieła, które pozostaje kamieniem milowym w historii literatury fantasy.