Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Domek Z Kart

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Domek Z Kart | Autor: Katy Hays

Wybierz opinię:

Karolina

  Ann Stilwell po ukończeniu studiów w rodzinnym Walla Walla w stanie Waszyngton marzy o doktoracie na jednym z prestiżowych uniwersytetów. Jednak gdy z kolejnych uczelni przychodzą odmowy przyjęcia, młoda kobieta powoli zaczyna tracić wiarę w siebie i swoje możliwości. Więc gdy nowojorskie Metropolitan Museum of Art proponuje letni staż, Ann nie waha się ani przez moment – wie, że to może być szansa, która odmieni jej życie. Zostawiając za sobą rodzinne strony oraz związane z nimi troski, młoda badaczka wyrusza na drugi koniec kraju. Na miejscu zostaje skierowana do jednego z oddziałów Met – The Cloisters, zabytkowego zespołu klasztorów i ogrodów. Tam będzie mogła rozwijać swoje zainteresowania związane ze sztuką wczesnego renesansu. Trafia do zespołu badaczy, którzy szczególnie interesują się wróżbiarstwem oraz tarotem i intensywnie poszukują włoskiej, piętnastowiecznej talii kart.

 

„Domek z kart” pozostawił mnie z niedosytem. Powieść zapowiadała się bardzo obiecująco – muzeum z duszą, sztuka, mistycyzm, ambitni badacze prześcigający się w swoich osiągnięciach, nutka naukowego szaleństwa. Do tego piękna oprawa graficzna – głębokie szmaragdowe odcienie, kwiatowe motywy, złote inkrustacje układające się w hipnotyzujące wzory na okładce. Wewnętrzne strony okładek (wraz ze skrzydełkami) zadrukowane w malowidła kart tarota, a brzegi zabarwione na jasny, turkusowy odcień, ozdobiony astralnymi wzorami. A jednak czegoś zabrakło.

 

Warsztatowo powieść jest napisana bardzo dobrze. Czytało mi się płynnie, szybko, styl jest bardzo jasny, klarowny i przystępny. Sposób opowiadania jest więc bardzo dobry. Jednak po mniej więcej stu stronach zdałam sobie sprawę, że sprawnie idę przez tę lekturę właśnie ze względu na lekkie pióro autorki, a nie dzięki ciekawym wydarzeniom fabularnym. Miałam poczucie, że minęło bardzo dużo czasu, zanim przeszliśmy w tej książce do wydarzeń, które rzeczywiście napędzały całą tę historię i nadawały jej rumieńców. Tempo akcji było więc dla mnie nieco zbyt wolne. Później, w dalszej części książki, również miałam poczucie, że narracja nie potrafi utrzymać odpowiedniego napięcia. Liczyłam na większe natężenie poczucia obsesyjności, lęku i osaczenia, które wraz z rozwojem akcji coraz intensywniej towarzyszą bohaterom.

 

Nie do końca też przekonuje mnie postać Rachel. It girl świata sztuki i nowojorskiego muzealnictwa, a w rzeczywistości osoba bardzo rozchwiana emocjonalnie i przejawiająca socjopatyczne skłonności. Ogólnie brzmi to całkiem nieźle i sam pomysł na tę bohaterkę uważam za ciekawy. Jednak po powołaniu do życia na kartach powieści, Rachel nie robi na mnie większego wrażenia. Chciałabym się jej bardziej bać, poczuć, że potrafi mnie jako czytelniczkę podejść i oszukać; chciałabym jej zaufać, a potem dać się zwieść. Niestety Rachel jest od początku bardzo podejrzana i w ogóle nie zdziwiło mnie to, że właśnie ona jest jednym z czarnych charakterów.

 

Ann również wydaje mi się nieco bezbarwna. Jedyne co mnie bardzo zaskoczyło w jej historii to finał wątku z jej ojcem. Bardzo ciekawy aspekt przeżywania traumy (czy może raczej trwania w niej) – nie wiem, czy taka sytuacja jak tutaj przedstawiona jest zgodna ze stanami psychicznymi, które mogą wystąpić w rzeczywistości – wykorzystano do zadziwiającego zwrotu akcji.

 

Mam poczucie, że nie przywiązałam się do żadnej z postaci. Ann jest zbyt nijaka, by z nią sympatyzować i jej kibicować. Antagoniści byli zbyt „letni”, by dać się uwieść ich mrocznemu urokowi. Leo, muzealny ogrodnik, był całkowicie antypatyczny i miał wiele momentów, w których zachowywał się irracjonalnie. Pozostali drugoplanowi bohaterowie nie odznaczali się niczym, co mogłoby na dłużej zapaść w pamięć.

 

„Domek z kart” będzie więc niestety lekturą, która raczej szybko uleci z mojej pamięci. Już teraz kojarzę ją raczej jako zbiór ciekawych, ale nie wykorzystanych motywów, które w połączeniu mogły stworzyć powieść o niesamowitej atmosferze. Wielka szkoda, że w moim odczuciu ten potencjał nie został w pełni wykorzystany.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial