Anna Sosińska
-
„Ozyrys” to połączenie fantastyki i SF dla dorosłego czytelnika. Tytuł nawiązuje do mitologii egipskiej, gdzie Ozyrys to bóg śmierci i odrodzonego życia oraz Wielki Sędzia zmarłych. Nieznaczne powiązania z mitologią egipską odnajdujemy także w samej treści powieści.
Powieść z jednej strony mnie zaintrygowała, z drugiej mam wobec niej bardzo mieszane uczucia i trudno mi jest ją jednoznacznie ocenić.
Błękitne Miasto i świat zwany Multiwersum, w którym żyją obok siebie pegazy, smoki i ludzie – zwykli ludzie i ci obdarzeni talentem. To więcej niż jeden świat. To jedenaście zamieszkałych planet.
Natalia Nadar, wojowniczka, która pracuje w straży pałacowej Królestwa Ziemi, pewnego dnia otrzymuje propozycję pracy jako osobista asystentka Wielkiego Mistrza Ozyrysa, najpotężniejszego człowieka w Multiwersum. Ten uważany za boga człowiek, który przeżył 6000 lat zaczyna odczuwać upływ czasu. Ma jakiś cel w zatrudnieniu Natalii. Jaki jednak on jest?
Pierwszy dzień pracy Natalii u nowego szefa nie należy do udanych. Mężczyzna jest zimny, poważny, spokojny i wyrachowany, a wypełnianie zleconych zadań wydaje się trudne. Z czasem okazuje się, że na życie Ozyrysa wrogowie szykują zamach. Wielki Mistrz ma zamiar mu zapobiec. Pewnego dnia dziewczyna dostaje od swojego pracodawcy niecodzienną propozycję, w zamian ma mieć możliwość spełnienia swojego marzenia, aby zostać adeptką Szu.
Zadania jednak okazuje się trudniejsze do wykonania niż początkowo sądziła.
Powieść czyta się dość szybko, język jest lekki, choć momentami da się zauważyć pewne „toporne” i jakby nie do końca dopracowane pod względem stylistycznym fragmenty.
Bohaterowie są wyraziści, bardzo różnią się jeden od drugiego. Ona jest młoda, trochę naiwna, porywcza i momentami zachowuje się jak dziecko. On starszy, silny, władczy, zimny, twardy i zdecydowany, niepozbawiony rozsądku i inteligencji.
Między nimi można dostrzec wiele skrajnych emocji, zarówno tych złych, jak i dobrych. Rozwój relacji między Natalią i Ozyrysem zmierzał mimo wszystko ku interesującemu zakończeniu, jednak sceny erotyczne… Pozostawię bez komentarza.
Sama fabuła, moim zdaniem jest trochę niejasna, zagmatwana a motywy jakimi kieruje się tytułowy bohater zagadkowe. Dlaczego wybór Ozyrysa padł na Natalię? Jaka miała być jej rola w całym przedstawieniu wyreżyserowanym przez głównego bohatera?
Odnosiłam wrażenie pewnych przeskoków myślowych i przez to ciężko było mi nadążyć za całą fabułą powieści, i co bardziej istotne, nie potrafiłam znaleźć celu, ku któremu cała akcja zmierzała. O ile sam pomysł jest bardzo fajny i ciekawy, i z pewnością ma potencjał, o tyle poprowadzenie fabuły pozostawia wiele do życzenia i moim zdaniem należałoby nad tym jeszcze popracować.
Czytelnicy są różni i odbiór danej powieści przez każdą osobę jest inny. To co podoba się jednemu, nie podoba się drugiemu. Mi powieść Sylwii Maruszczak-Płóciennik podobała się mocno średnio, jeżeli mogę użyć takiego wyrażenia. Jest to moja subiektywna ocena i dla kogoś innego, kto sięgnie po tą książkę może być niesprawiedliwa i niesłuszna.
Sięgając po „Ozyrysa” spodziewałam się świata bogów, może magii, jednak dostałam coś innego. Sam pomysł ciekawy, jednak nie podobało mi się pomieszanie Multiwersum i życia na innych planetach ze światem smoków, pegazów i światem mitologii – chociażby poprzez imiona. Zakończenie całkowicie mnie zaskoczyło i to nie w pozytywnym sensie tego słowa. Spodziewałam się zupełnie innego zamknięcia powieści.