MagBooky
-
Znawczynią powieści fantasy nie jestem, ale od czasu do czasu nachodzi mnie ochota, żeby pobyć w odrobinę innym świecie, oderwanym całkowicie od współczesnych nam realiów. Wtedy właśnie sięgam po fantasy, tak po prostu zwyczajnie z czystej przyjemności. Tym razem przyszedł zatem czas na Martę Mrozińską i jej "Jeleni sztylet". Skusiła mnie okładka, która przyciąga uwagę a tytułowy sztylet, wręcz krzyczy z niej: „Poznaj moją historię”. Mi dwa razy nie trzeba powtarzać, więc w ślad za wrażeniami wzrokowymi, przyszła pora na poznanie treści ukrytej pod okładką opowieści. I już Wam powiem, że jestem tą historią oczarowana, a Autorka zapewniła mi wszystko to, czego po powieści fantasy oczekuję. Mamy tu zatem pełen tajemnic, niebezpieczeństw i magii świat, w którym pod główną warstwą fabuły ukryte są liczne polskie legendy i mity. który żyje własnym życiem, zasiedlony przez istoty znane z polskich legend i mitów.
W tym świecie pierwsze skrzypce będzie grała Bora. Bora jest trochę jak kukułcze pisklę, bo razem z bratem jeszcze za dzieciaka trafiają pod opiekę ciotki, która otacza ich troskliwą opieką, ale jednak nie jest w stanie uchronić ich przed wszelkimi niebezpieczeństwami, a tych w małej wiosce położonej na skraju puszczy nie brakuje. To sprawia, że Bora podejmuje ważną życiową decyzję – nie chce być już dla nikogo ciężarem, i choć kocha brata najbardziej na świecie, postanawia go porzucić i wstąpić do Włóczni. Jeśli jednak myślicie, że Włócznia jest szkołą dla grzecznych panienek, to bardzo się mylicie. Włócznia to jedna z najstarszych szkół wojskowych szkoląca najemników i takim najemnikiem chce właśnie zostać Bora. Chociaż wiąże się to z całkowitą zmianą swojego dotychczasowego życia i porzuceniem wielu marzeń i pragnień, Bora wie, że jest to jej jedyna szansa. Poza tym wierzy ona w swoje umiejętności, a jak się okazuje lata spędzone jeszcze za dzieciaka z okrutnym ojcem, który wprowadzał drakońską wręcz dyscyplinę wystarczająco ją zahartowały i dzięki temu Bora wie, że się we Włóczni odnajdzie. Czy faktycznie tak będzie? Jak potoczą się tam jej losy? Z pewnością nie będzie lekko. Tak się bowiem składa, że nieoczekiwanie wybucha wojna, a Bora zostaje wciągnięta w wir wydarzeń, których się nie spodziewała, a które wykraczą daleko poza jej kontrolę. Co więcej, szybko również się okaże, że Bora kryje w sobie moce, o których zupełnie nie miała pojęcia.
Oj jak dobrze się to czytało. Ta książka po prostu jest nieodkładalna. Mrozińska kreuje świat, w którym dzieje się tak dużo, że aż zapiera czasem dech. Nie tylko pojawia się tu pole do walki z wrogami zewnętrznymi, z którymi walczy Włócznia, ale także z wewnętrznymi, które drzemią w Borze, a które również dadzą o sobie znać. Wreszcie jak na rzeczywistość mitów i legend pojawią się tu liczne odniesienia do słowiańskich bogów i bożków. Puszcza, w której osadzona jest akcja, wypełniona jest po brzegi istotami rodem ze słowiańskich klechd. Pojawią się zatem i rusałki, i wąpierze, i strzygi i jak na puszczę przystało nie zabraknie jej władcy, czyli samego Leszego. To właśnie te postaci staną się sprzymierzeńcami Bory i to w ich towarzystwie dziewczyna czuła się będzie bezpieczniej niż wśród ludzi.
Chociaż nie jest to pierwsza książka fantasy osadzona w słowiańskich wierzeniach, to podoba mi się sposób w jaki Mrozińska ten świat buduje. Nie jest on cukierkowy i idylliczny, ale kryją się w nim liczne niebezpieczeństwa, co sprawia, że „Jeleniemu sztyletowi” daleko do bajki dla grzecznych dzieci. To raczej rasowa baśń wprost dla dorosłych.
Wreszcie „Jeleni sztylet” to nie tylko opowieść o przygodach, podbojach i walce o przetrwanie, ale również o sile więzi rodzinnych, odwadze i odkrywaniu własnej tożsamości w obliczu trudności. Z tymi wszystkimi przeciwnościami musi zmierzyć się Bora, co sprawia z kolei, że chociaż jest ona postacią wprawdzie silną i bezkompromisową, to jednocześnie pełna jest wrażliwości i troski o tych, których kocha.
Jeśli zatem nie mieliście jeszcze okazji poznać pióro Marty Mrozińskiej, a mogło tak być, gdyż „Jeleni sztylet” to jej debiut pisarski, to ja Was serdecznie zachęcam do lektury. Ja znawczynią gatunku nie jestem, ale w tej powieści po prostu przepadłam. Polecam ją Wam zatem z całego serca, a Autorce gratuluję serdecznie tak udanego debiutu.