Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Ostatnia Spowiedź. Tom I

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Ostatnia Spowiedź. Tom I | Autor: Nina Reichter

Wybierz opinię:

LadyBoleyn

Niekiedy przypadkowe zdarzenie sprawia, że zaczynamy zupełnie inaczej postrzegać otaczający świat oraz kierować się innymi wartościami, niż dotychczas. Jeden niefortunny bieg wydarzeń powoduje, że już nic nie wydaje się być takie samo, a wszystko wokół staje się nowe. Z czasem trudno wyobrazić sobie, że ten dzień, gdy doszło do magicznej przemiany, mógłby nigdy nie nastąpić i był jedynie dziełem przypadku. Często słyszy się o miłości od pierwszego wejrzenia, uczuciach, które trwają pomimo odległości i wielu przeciwności. Tego typu opowieści wzruszają, pokazują, że łatwo można uciec od rzeczywistości, idąc w stronę przygody, jaka zaczyna się w ramionach ukochanej osoby. Bohaterowie debiutu literackiego Niny Reichter, „Ostatnia spowiedź", z czasem przestali panować nad swoimi emocjami, do końca nie wiedząc, w jaką stronę prowadzi przyszłość.

 

Bradin Rothfeld to pochodzący z Niemiec dziewiętnastoletni rockman, lider słynnego zespołu Bitter Grace, który zyskuje coraz większą popularność. Niemalże wszystkie kobiety śnią o nim, pragnąc choć na chwilę stać się myślą w jego głowie. Jednakże pomimo tego, że Bradin kocha scenę i występy, staje się coraz bardziej zmęczony chaosem, który dookoła niego powstaje. Wracając z trasy koncertowej, Brade spóźnia się na przesiadkę i zostaje zmuszony do spędzenia nocy na opustoszałym lotnisku. W tym właśnie miejscu poznaje Ally Hanningan – młodą Amerykankę, która w tym roku ma zacząć studia we Francji. Dziewczyna od kilku miesięcy próbuje pozbierać się po związku ze starszym mężczyzną, który wykorzystał ją, zabierając zarazem jej pewność siebie i radość. Ally, nie wiedząc sama co do końca robi, pozwoliła swojej matce, aby ta uwikłała ją w dziwny związek, w którym istnieje jedynie nienawiść. Pomimo tego, że Bradin posiada międzynarodową sławę, Ally nie rozpoznaje w nim gwiazdy. Godziny, które spędzają wspólnie na lotnisku, sprawiają, że pomiędzy nimi zawiera się przyjaźń, nie mająca racji bytu. Dlatego, gdy noc się kończy, a każdy z nich wsiada do innego samolotu – sądzą, że więcej się nie spotkają. Rzeczywistość okazuje się być jednak inna, bowiem Brade nie potrafi zapomnieć o uroczej nieznajomej, ciągnąc tę znajomość mimo wszystko. Chłopak doskonale wie, że kontrakt płytowy zabrania mu publicznego kontaktu z kobietami, co mogłoby zaszkodzić wizerunkowi zespołu. Obydwoje wiedzą, że to, co między nimi powstaje nie doprowadzi do niczego dobrego. Lecz pokusa jest zbyt wielka, aby odpuścić...

 

W sieci można znaleźć mnóstwo pozytywnych recenzji „Ostatniej spowiedzi", w których czytelnicy wychwalają tę powieść jako lekturę, która nie pozwala o sobie zapomnieć choćby na minutę. Przyznam, że od samego początku zastanawiałam się, co takiego ma w sobie książka autorstwa Niny Reichter, że wzbudza tak niesamowite emocje u odbiorców. I powiem szczerze, że szybko znalazłam odpowiedź na to pytanie, stopniowo stając się częścią „Ostatniej spowiedzi", która niemalże cały czas zaskakuje i intryguje do samego końca. Nina Reichter lekkim piórem ukazuje przed nami historię miłości dwojga ludzi, którzy już nieraz zostali ciężko doświadczeni przez los. Jedna noc, gdy przez zupełny przypadek stanęli na swojej drodze, sprawiła, że pomiędzy dotąd obcymi ludźmi zaczęła rodzic się niezwykła więź, jaka nie powinna nigdy zaistnieć. W końcu on był znanym, wielbionym przez tłumy, wokalistą znanego zespołu, który nie mógł sobie pozwolić na związek, natomiast ona – studentką, której życie już dawno ułożyła matka, wybierając jej nawet narzeczonego. Jednakże wbrew przeciwnością, nie potrafili się od siebie przesunąć, a odległość – on w Niemczech, ona we Francji – zamiast przerażać i budzić niepokój, tylko jeszcze bardziej przybliżała ich do siebie. Myślę, że wiem, dlaczego proza pani Reichter zyskała tak wielu pochlebców, głównie płci żeńskiej. W końcu każda z nas chce przeżyć taką przygodę. Każda nas chce przeżyć taki dzień, podczas którego pozna chłopaka, odmieniającego nasze życie na zawsze, który będzie o nas zabiegał, dbał i doceniał. I w tym również tkwi urok tej powieści, bowiem łatwo można utożsamić się z bohaterami, czując się tak, jakbyśmy brali udział w ich działaniach, mając nadzieję, że kiedyś również poznamy kogoś, kto zauroczy nasz świat tak jak zrobił to Brade w przypadku Ally. Dodatkowo książka porusza problemy, jakie często dotykają nas – brak zrozumienia ze strony rodziców, robienie czegoś wbrew sobie, poszukiwanie szczęścia i spełnienia... Pomimo tego, że bohaterowie tworzą fikcję literacką, trudno niekiedy uwierzyć, że nie istnieją tak jak my.

 

Niewątpliwie, pisarka stworzyła niesamowitych bohaterów, którzy budzą sympatię i zainteresowanie. Ally od samego początku wydaje się być kruchą dziewczyną, nieufną wobec świata, która nie potrafi zapomnieć o przeszłości, zarazem nie dostrzegając przed sobą optymistycznej przyszłości. Bradin natomiast otoczony jest z każdej strony fankami, które są gotowe zrobić dosłownie wszystko, by zwrócić na siebie uwagę swojego „muzycznego boga". Nina Reichter w sposób fantastyczny przedstawiła, jak z przyjaźni, jaka wystąpiła pomiędzy dwojgiem zupełnie obcych ludzi, wykreowała się miłość, która oznaczała problemy, ale również i szczęście, jakiemu nie do końca sprzyjały gwiazdy. Akcja w „Ostatniej spowiedzi" rozwija się stopniowo – czytelnik dostrzega, jakie uczucia grają w duszach bohaterów, lecz do końca nie potrafi przewidzieć, jak rozwiną się wydarzenia, co jest ogromnym atutem tej lektury. Cała fabuła tego utworu wydaje się być aż tak nieprawdopodobna, tak szokująca, że pomimo tego, że odbiorca domyśla się, że w rzeczywistości tego typu wydarzenia nie mogłyby zaistnieć – sam zaczyna odczuwać, że być może jednak wszystko należy do rzeczy możliwych. Autorka wspaniale oddała emocje i uczucia bohaterów, powodując, że czytelnik rozumie ich decyzje oraz lęki. Dialogi postaci potrafią rozbawić, tak jak w przypadku rozmów Bradina z jego starszym bratem, ale również i bardzo rozczulić, gdy Brade wyjawia Ally swoje myśli, jakie wręcz wywołują łzy w kącikach oczu czytelników. Nie można się nudzić, czytając „Ostatnią spowiedź", bowiem w tej lekturze co chwilę dochodzi do niesamowitych zwrotów akcji, przez co nic nie wydaje się być pewne. Zakończenie sprawia, że odbiorca nie może uwierzyć, że to koniec, pragnąc poznać dalszy ciąg losów bohaterów. Niestety – na drugi tom należy poczekać jeszcze kilka długich miesięcy...

 

„Ostatnia spowiedź" to wzruszająca lektura, w której nie brakuje napięcia i romantyczności. Zachowanie Bradina i Ally sprawia, że sami zaczynamy zastanawiać się, czy w obecnych czasach istnieje miłość na miarę legendarnego dramatu „Romeo i Julia". Brutalny show-biznes, w którym nie ma miejsca na uczciwość, ani na żadne uczucia, niekiedy wyznaczał reguły gry, w jakiej znaleźli się bohaterowie. Jednakże pomimo tego, chyba warto walczyć, o to co najważniejsze, prawda? Polecam debiut literacki Niny Reichter, doskonale wiedząc, że to książka, która jeszcze na długo pozostanie w mojej pamięci.

 

Alex9

Przypadek, może okazja dana przez los, wcale nie ślepy? Splot okoliczności, miejsce gdzie raczej każdy zajmuje się sobą, a nie innymi, spóźnienie i dwoje ludzi, bez szansy spotkania się w codziennym życiu. Najpierw kilka słów wymienionych, potem wzajemna "lustracja", i rozmowa, na początku błaha, bez szczegółów, ot tak dla zabicia czasu. Potem coś pojawia się, wydaje się, że nic wielkiego, no bo jak - tak szybko i w takich warunkach? Ale jakoś nie daje o sobie zapomnieć, wręcz przeciwnie, kropla drąży dwa serca, nie tak po prostu i nie bez konsekwencji. W codziennym życiu ważne jest przecież co innego, na pewno nie przypadkowe spotkanie jej i jego. Tak bywa, nie raz i nie dwa, zapomina się o tym co wydarzyło się, bo przecież to był tylko nic nie znaczący incydent w życiu dwojga młodych ludzi, zupełnie różnych, bez jakichkolwiek perspektyw na ponowny kontakt. W końcu to jedynie kilka chwil, nie mających znaczenia, chociaż ...

 

Sława ma w sobie wiele zalet, ale i też swoją cenę, każdy kto poznał ją od tej mniej spektakularnej strony zna ją doskonale. Jednak momenty kiedy popularność, po raz kolejny, uwodzi swoim czarem wynagradza niektórym wszystko, innym wiele, a są i tacy, dla jakich jest jedynie dodatkiem do tego co jest sensem ich istnienia. Bywa ulotna, czasem uciążliwa, ale i niosąca ze sobą niespodzianki, dające coś co wydawało się poza zasięgiem ... Bradin ma uwielbienie tłumów fanów, a zwłaszcza fanek, grono oddanych przyjaciół i wszystko to o czym marzą nie tylko jego rówieśnicy. Młody, bogaty, przystojny, znany i utalentowany. Czy wokalista słynnej grupy muzycznej może nie zostać rozpoznany? Nie, to niemożliwe, przecież jest częstym gościem w telewizji, jego twarz zdobi okładki gazet, a utwory wciąż są w czołówce list przebojów muzycznych. A jednak, Ally widzi w nim zwyczajnego chłopaka, dziewczyna ma całkiem co innego na głowie. Studia, rodzina i życie osobiste są tym, co zaprząta jej uwagę. Niezobowiązująca rozmowa, w czasie nieprzewidzianej przerwy, w podróży nie będzie miał wpływu na przyszłość ... Ale kontakt nie urywa się, niespodziewany telefon i rozmowa z człowiekiem, który miał nic nie znaczyć ... Marzenia są dla innych, bo kierunek ich dróg życiowych został dawno wyznaczony, on jest gwiazdorem, ona młodą kobietą, doskonale wiedzącą, czego od niej oczekuje otoczenie. Lecz jest coś co ich łączy, lecz czy to realne? Jak odrzucić obowiązki na rzecz uczucia i czy ono naprawdę istnieje, może to jedynie iluzja, chwilowe zauroczenie? Jest jeszcze coś, co nie daje spokoju Ally, gąszcz uczuć otacza ją, a tajemnica Bradina wcale nie ułatwia podjęcia decyzji. W blasku reflektorów uczciwość i miłość, niewyreżyserowane przez agentów, są niemile widziane, liczy się przede wszystkim to czego chcą wielbiciele ... Zdrada ma wiele twarzy, podobnie jak zazdrość, obie uderzają znienacka, raniąc boleśnie w najmniej odpowiednim momencie. Miało być tak pięknie, ale czy będzie ...? Los daje, lecz i odbiera, bez pytania o zgodę, nie wie co to litość, a może jest inaczej niż się wydaje ... Niektóre sekrety nie doszły jeszcze do głosu, pytanie czy kiedykolwiek zostaną ujawnione?

 

"Ostatnia spowiedź" nie pozostawia obojętnym na czytaną historię. Książka ta zapada w pamięć z każdą przeczytaną stroną. Z motywu, wydającego się banalnym i schematycznym, wyłania się opowieść o ludziach, którzy zostają postawieni w sytuacjach w jakich muszą podjąć nie tylko trudne decyzje, ale przede wszystkim zapytać samego siebie samego czego w rzeczywistości pragną od życia i co są w stanie poświęcić dla marzeń. Autorka nie poszła na skróty, bohaterowie spod jej pióra wyszli wielowymiarowi i niejednoznaczni, mający wątpliwości i dylematy. Na uwagę zasługuje ciekawe poprowadzenie wątków, co pozwoliło uniknąć oczywistości i dało w efekcie wiele zaskakujących rozwiązań sytuacyjnych. Nina Reichter nie napisała książki skierowanej jedynie dla młodych czytelników, wprost przeciwnie każdy może w niej odnaleźć coś dla siebie, przede wszystkim opowiadanie o niespodziewanym i zakazanym uczuciu oraz cenie za jego skosztowanie ...

Dosiak

Ostatnia Spowiedź Niny Reichter to książka, która w stosunkowo krótkim czasie zdobyła popularność na blogach czytelniczych. Zachęcona wieloma pozytywnymi recenzjami bez wahania przystąpiłam do lektury, oczekując całej gamy emocji, jakich może dostarczyć porywająca historia miłosna. Niestety po raz kolejny przekonałam się, że na początku lepiej zachować dystans i nie nastawiać się na rewelacyjną opowieść, ponieważ szybko może okazać się, że ten wielki hit to całkiem przeciętna rzecz. W moim odczuciu tak właśnie jest z powieścią Reichter. Śledząc losy bohaterów nie czekałam w napięciu na kolejne wydarzenie, nie kibicowałam tej miłość i ani przez chwilę nie pomyślałam, że łączące ich uczucie jest wyjątkowe.

 

Bradin Rothfeld w wieku dziewiętnastu lat osiągnął pozycje, o jakiej inni artyści marzą do końca życia. Zaczynał swoją karierę od prób w garażu i śpiewania dla najbliższej rodziny, ale niespodziewanie udało mu się przebić do świata show-biznesu i zyskać ogromną popularność. Bradina kochają miliony nastolatek na całym świecie, te dziewczyny zrobiłyby wszystko, by chociaż zaszczycił je jednym spojrzeniem. Jednak wokalista zaczyna mieć dość życia na walizkach, braku prywatności i wścibskich fanek. Pewnego wieczoru wracając z trasy koncertowej spóźnia się na samolot i zmuszony jest spędzić noc na lotnisku. Właśnie wtedy poznaje Ally Hanningan, uroczą amerykankę, która najwyraźniej nie ma pojęcia, że rozmawia z idolem nastolatek. Między Ally a Bradinem od razu rodzi się nić sympatii i porozumienia. Oboje wiedzą, że ich znajomość nie ma żadnej przyszłości, ale serca nie można oszukać racjonalnymi argumentami.

 

Bohaterowie zostali stworzeni na zasadzie przeciwieństw. W opozycji do przystojnego, czułego, opiekuńczego i szaleńczo zakochanego Bradina pojawia się wyrachowany, zimny i brutalny Christoph. Jeden mężczyzna to wymarzony materiał na drugą połowę, a drugi jest okrutnym cynikiem, któremu zależy tylko na pieniądzach i pozycji. Główna bohaterka również nie wyróżnia się niczym szczególnym, a na dodatek posiada szereg irytujących cech. Ally nie umie zadecydować o swoim życiu, pozwala matce wybrać sobie kierunek studiów i narzeczonego. Dziewczyna rzadko przyjmuje do wiadomości, że mogła opacznie zrozumieć czyjeś słowa czy gesty. Od razu wyciąga pochopne wnioski, a później zamartwia się i płacze w poduszkę. Jedynie starszy brat Bradina jest niejednoznaczny. Niby nie zależy mu na miłość, a kobiety traktuje przedmiotowo, ale gdy na horyzoncie pojawia się ktoś wyjątkowy, to okazuje się, że Tom Rothfeld potrafi wysilić się na więcej niż poderwanie dziewczyny na jedną noc. O innych bohaterach trudno napisać coś więcej, bo pojawiają się raczej epizodycznie i odgrywają znaczącej roli.

 

Książka Niny Reichter skłoniła mnie do zastanowienia się nad moimi oczekiwaniami względem powieści z rozbudowanym wątkiem miłosnym. Doszłam do wniosku, że historia skupiona tylko na perypetiach sercowych głównych bohaterówma niewielkie szanse na zaskarbienie sobie mojego uznania. Nie jestem w stanie przez kilka setek stron koncentrować się jedynie na miłosnych rozterkach postaci bez nuty zniecierpliwienia. Romans musi zawierać coś więcej niż tylko tęsknotę bohaterów potęgowaną przez ich nieporadność i wieczne nieporozumienia. Tym czymś może być rozbudowane tło historyczne lub wprowadzenie wątku niedotyczącego kochanków. W Ostatniej Spowiedzi zabrakło tego urozmaicenia. Od pierwszej do ostatniej strony akcja toczy się wokół związku Ally i Bradina. Autorka pod koniec sygnalizuje inne tematy, ale nie rozwija ich dostatecznie. Odniosłam wrażenie, że pojawiły się tylko po to, by uwiarygodnić finałowe wydarzenia. Szkoda, że tak się stało, bo wątki takie jak chorobliwe zainteresowanie sławnymi osobami czy narastająca przez lata zazdrość mogłyby wiele wnieść do tej historii.

 

Nie twierdzę, że recenzowana powieść nie zasługuje na uwagę, ale jak dla mnie jest nieco przegadana i zbyt mało wiarygodna. W moim odczuciu przed bohaterami tak naprawdę nie stały żadne poważne przeszkody. Zwłaszcza Ally nie powinna przeżywać tych wszystkich dylematów, bo jeśli rzeczywiście zakochała się w Bradinie, to nie rozumiem, dlaczego podjęcie decyzji okupiła tyloma rozterkami natury wszelakiej. Ostatnia spowiedź może się podobać pod warunkiem, że czytelnik wchłonie tę historię bez zastrzeżeń i nie będzie zwracał uwagi na elementy rujnujące jej konstrukcję. Zapewne inaczej odebrałabym powieść Reichter, gdybym tylko potrafiła odsunąć od siebie myśli podpowiadające, że wykreowanie głównej bohaterki na sierotkę, która nie ma pojęcia jak wygląda idol jej pokolenia oraz wyraźnie podzielenie bohaterów na szlachetnych i nikczemnych do szpiku kości, to zwyczajne pójście na łatwiznę ze strony autorki.

 

Skłamałabym twierdząc, że nie dostrzegłam żadnego pozytywu w tej książce. Uważam, że dość ciekawym rozwiązaniem jest uczynienie głównego bohatera znanym na całym świecie wokalistą. Autorka całkiem zgrabnie opisała świat gwiazd i celebrytów, którym rządzą zupełnie inne prawa niż szarą rzeczywistością zwykłych ludzi. Człowiek mający tysiące rozhisteryzowanych fanek nie może po prostu wyjść na spacer czy na zakupy. Każde opuszczenie domu lub studia nagraniowego powinno najpierw zostać przedyskutowane z ochroną. Styl pisarski Niny Reichter jest nierówny. Czasami miałam wrażenie, że autorka mnoży nieistotne i trywialne dialogi oraz opisy, by zwiększyć objętość książki, ale równie często udaje jej się trafnie scharakteryzować sytuacje czy interesująco przedstawić uczucia bohaterów.Jednak najbardziej podobało mi się zakończenie, mające w sobie dawkę dramatyzmu nieco przełamującą banalność romansu Ally i Bradina. W trakcie lektury często myślałam, że tylko taki finał może uratować powieść od przylepienia jej etykiety cukierkowej i naiwnej historyjki. Zdaję sobie sprawę, że to czyste granie na emocjach i zapewne czytelnicy, którzy zaangażowali się mocno w losy bohaterów poczuli się oszukani i zdradzeni, ale w mojej opinii takie rozwiązanie jest intrygujące, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że to dopiero początek cyklu.

Gosiarella

 

„Bo gdy mówi serce, muzyka milknie a słowa bledną..."

 

Przy tej książce wszędzie natykam się na hasła "Hit internetu", "Zakochaj się w historii, którą pokochały steki ludzi", niemal wszędzie widziałam pozytywne recenzje, odnośniki na facebook'a itp.Pomyślałam wtedy, że nie masz szans, aby ta historia była aż tak dobra, a może jednak...?

 

Ally jest amerykanką, mieszkającą we Francji. Gdy skończyła 17 lat, ojciec wysłał ją ponownie do Stanów by stała się samodzielna. Spędziła tam 3 lata, a w tym czasie zdążyła się zakochać, w jak się okazało, żonatym mężczyźnie, który złamał jej serce. Aktualnie tkwi w związku, z mężczyzną, którego wybrali dla niej jej rodzice, a do którego ona sama nic nie czuje, nawet sympatii. Dzięki temu wie, że nie może jej zranić, tak jak jego poprzednik. Bradin jest wokalistą niezwykle popularnego, niemieckiego zespołu rockowego. Zewsząd otaczają go rozszalałe fanki, których ma już serdecznie dość. Docenia fakt, iż udało mu się wyrwać z garażu na światowe sceny, jednak cena za to jest wysoka.
Tych dwoje spotyka się na opustoszałym lotnisku. Bradin zaskoczony faktem, iż Ally go nie rozpoznaje, podaje się za operatora dźwięku. Spędzają ze sobą kilka godzin, podczas których poznają się lepiej, a później każde leci w swoją stronę. Mają się już nigdy więcej nie spotkać, jednak z inicjatywy chłopaka codziennie rozmawiają ze sobą przez telefon, a ich uczucia się pogłębiają.

 

„Jak się czujesz, kiedy wiesz, że coś tracisz? Uciekasz od tego biegiem czy stąpasz powoli?"

 

"Ostatnia spowiedź" jest romansem, jednak zdradzę wam, że dzieje się tutaj sporo. Z początku, gdy autorka skupiała się głównie na przeszłości i relacji dwójki głównych bohaterów, zakochałam się w ich uczuciu i samej książce. Stopniowo wszystko zaczęło jednak przyśpieszać. Przełomowym momentem było wyznanie prawy przez Bradina i wejście na scenę jego brata Toma i członków kapeli. W tym momencie przestałam postrzegać Bradina, jako pociągającego i niezwykłego mężczyznę, a zaczęłam widzieć w nim zabłąkanego i zakochanego chłopca. To odrobinę popsuło jego wizerunek w moich oczach, jednak nie oszukujmy się dalej byłam zafascynowana tą historią. Wprowadzenie Toma było dobrym posunięciem, gdyż nadaje on całej historii pikanterii.

 

„Pytasz, dlaczego płaczę? Nie pytaj. Popatrz w moje oczy. A jeśli zobaczysz tam siebie, po prostu odejdź."

 

Bohaterowie są genialni, wielowarstwowi i posiadają bardzo dobrze zarysowane życiorysy. Ally jest interesująca i łatwo się z nią zżyć, chociaż momentami irytuje. Bradin, jak już wspomniałam, zmienia się. Raz widzę w nim mężczyznę z marzeń, by później ukazywała się jego dziecinna naiwność i niezdecydowanie, a mimo tego nie sposób go nie uwielbiać. Tom miał być typem spod ciemnej gwiazdy, jednak czarny charakter z niego żaden. Jest za to na swój sposób uroczy i tajemniczy, a jego największą zaletą jest to, że trudno go rozgryźć.

 

Ogromną, a zarazem niezmiernie pozytywną niespodzianką było dla mnie pojawienie się przed danymi etapami książki, tytułów piosenek. Oczywiście idealnie ze sobą współgrały i wzmacniały niesamowitą atmosferę i oddziaływały z jeszcze większą siła na emocje. Przyznaje za to dużego plusa i szczerze żałuję, że inni autorzy książek nie podejmują tego wysiłku.

 

„NASZ jeden dzień będzie trwał zawsze, dopóki ono bije dla ciebie..."

 

Szczerze mówiąc podsumowując "Ostatnią spowiedź" brakuje mi słów by wyrazić, jak bardzo magiczna jest ta książka, jak mocno zawładnęła moimi emocjami oraz z jaką siłą zakochałam się w uczuciu rodzącym się między Ally i Bradinem. Niezwykle rzadko zdarza mi się tak wczuć w historię i być aż tak oczarowaną dialogami. Najgorszym momentem było zakończenie, które zaskoczyło mnie i sprawiło, że pragnę poznać ciąg dalszy. Wiem, że nie mogę wam go zdradzić, jednak Nina Reichter zasłużyła na mój ogromny szacunek przez to, że odważyła się na tak śmiałe posunięcie. Jestem zachwycona i zdruzgotana - a takie emocje, nie chodzą na co dzień w parze!

 

Jane Rachel

Dziewiętnastoletni rockman – Bradin Rothfeld – to obiekt westchnień europejskich nastolatek. Fanki kochają go za niemal dziewczęcą urodę i cudowny, niebiański głos. Kiedy Bradin wraca z trasy koncertowej, spóźnia się na przesiadkę i w ten oto sposób zostaje całą noc na lotnisku. Wie, że czas spędzony w tym miejscu będzie najnudniejszym w jego życiu. Sytuacja zmienia się, gdy spotyka Ally – Amerykankę, która mieszka we Francji. W towarzystwie tej uroczej dziewczyny noc szybko się kończy, samolot już czeka, a Bradin zmuszony jest wsiąść do niego i odlecieć do rodzinnego domu. Mimo tego, że po spotkaniu Ally z pewnością go zapomni, Brade robi wszystko, aby odnaleźć dziewczynę. Nie wie jednak, że Al jest uwikłana w dziwny związek, w którym nie jest w ogóle szczęśliwa.

 

Ostatnia spowiedź. Z czym może kojarzyć się nam ten tytuł? Przyznam, że jest interesujący i ma w sobie nutkę tajemnicy. Spowiedź to jedna wielka tajemnica, a do tego ta ostatnia... Czytając, że jest to bestseller i hit Internetu, bałam się, że mogę natrafić na kolejną banalną i dobrze rozreklamowaną historyjkę młodej pisarki. Ileż to powieści zostało okrzykniętych mianem bestsellerów? Sięgając po tę książkę (głównie dlatego, że bliskie mi osoby wciskały mi ją do rąk) byłam sceptycznie nastawiona. Chciałam, aby opinie czytelników nie wpłynęły na moją. Tak więc... spędziłam z Ostatnią spowiedzią prawie tydzień. Poznałam przedstawionego w opisie Bradina, Ally, cały zespół... Co mogę powiedzieć?

 

Wooooooooow!

 

„NASZ jeden dzień będzie trwał zawsze, dopóki ono bije dla ciebie."

 

(str. 279)

 

Pierwszy rozdział pisany z perspektywy Ally zrobił na mnie spore wrażenie swoją delikatnością i wysokim poziomem. Już na samym początku ze słów głównej bohaterki można było wyciągnąć jakieś mądrości. Nie wiem dlaczego, ale początek urzekł mnie i oczarował swoją prostotą oraz elegancją. Rany, nie mogę znaleźć słów, które opisałyby moje odczucia! Było po prostu piękne i ze smakiem – tak, to dobre określenie! Prosto, pięknie i ze smakiem, idealne wejście.

 

Tak jak mówię; zaczęło się pięknie, aczkolwiek niepozornie – lekko, przyjemnie, barwnie... nic nie wskazywało na to, że ta oto książka zawładnie moim sercem i da wiele do myślenia. Dopiero po kilku następnych rozdziałach stwierdziłam, że ten bajkowy początek był wejściem do ogromnej jaskini obaw, lęków i demonów głównych bohaterów.

 

Przede wszystkim pierwszą rzeczą, która najbardziej rzuciła mi się w oczy, to opisy (chodzi tu o opisy myśli). Często, gdy jest ich za dużo, czytelnik nudzi się i nie może doczekać się jakichkolwiek dialogów bądź większej akcji. W przypadku Ostatniej spowiedzi było zupełnie inaczej. Refleksje Ally same w sobie były interesujące i chciałam poznać jak najwięcej jej zdania odnośnie błahych, jak i tych poważnych spraw. Najbardziej spodobał mi się jej stosunek do sztucznego związku zaaranżowanego przez jej własną matkę. To samo tyczy się wgłębiania się w myśli Bradina – chłopca doświadczonego przez życie i dojrzałego jak na swoje dziewiętnaście lat. Za mistrzowskie opisy daję potężnego plusa, bo tak naprawdę właśnie w nich odnalazłam mnóstwo mądrości.

 

„Spokój to pewność, że pochwycisz moją rękę, gdy wyciągnę ją do ciebie."

(str. 64)

 

Jeśli chodzi o kreację bohaterów, nie mam żadnych zastrzeżeń. Pani Reichter poradziła sobie z nimi znakomicie. Każdy ma inne wady oraz zalety, nic się nie powiela, dzięki czemu jest bardzo kolorowo i oryginalnie. Spośród wszystkich postaci najbardziej pokochałam Bradina, Toma, Roberta oraz Ally, których charaktery zostały perfekcyjnie dopracowane. To samo tyczy się też bohatera drugoplanowego – Sebastiana. Nie uwierzycie, ale polubiłam też Christopha (chłopaka Ally), który mimo tego, że był paskudnym gburem i ostatnią osobą, z którą chciałabym mieć do czynienia, urzekł mnie swoją naturalnością oraz szczerością. O Bradinie mogę mówić w nieskończoność! Takiego chłopaka jak on chciałaby mieć z pewnością każda przedstawicielka płci pięknej. Nie chodzi mi o jego idealny wygląd (co, swoją drogą, dodaje uroku tej fantastycznej postaci), lecz o zachowanie względem zespołu, rodziny i, najważniejsze – Ally. Kogoś tak czułego, cierpliwego oraz bezgranicznie oddanego chciałabym spotkać na swojej drodze życia. Niekiedy miałam ochotę rozszarpać Ally, gdy opierała się Bradinowi. W postaci Brade'a tkwi cała magia Ostatniej spowiedzi (ech, mam kolejny ideał faceta!). A co z Ally? Al to osóbka urocza, twardo stąpająca po ziemi i nie pozwalająca sobie na żadne uczuciowe gierki. Mimo iż często byłam wściekła na jej zachowanie, muszę przyznać, że myśli bardzo trzeźwo i rozsądnie. Na początku bardzo ją polubiłam; chyba za to, że była roześmiana, otwarta i wesoła. W połowie książki zaczęła mnie denerwować wprawioną w ruch przez nią samą huśtawką emocjonalną oraz niezdecydowaniem. Dopiero pod koniec znów powróciła do moich czytelniczych łask i stała się ulubioną (choć będącą pod ścisłym nadzorem) bohaterką. To tyle jeśli chodzi o dwie najważniejsze postaci. Myślę, że opisywanie Toma – brata Bradina – mogę sobie odpuścić, gdyż powiem o nim jedno zdanie: jest on zadziorniejszą i pewniejszą siebie wersją Brade'a. Z kolei przy Robercie i Antonie śmiałam się do łez.

 

Styl pani Reichter to czysta magia. Nie znalazłam w nim nic, co utrudniałoby mi czytanie. Do tej pory dziwię się, jak można pisać tak lekko i przyjemnie. Do tego prosty język i – ta dam! Mamy barwne opisy oraz inteligentne dialogi, które nie pozostawiają nic do życzenia.

 

Ważny jest również serwowany przez autorkę humor, który bardzo pozytywnie wpływa na całą powieść. Były momenty, w których śmiałam się do łez (głównie dzięki ekipie Bitter Grace).

 

Muszę jeszcze zwrócić uwagę na tytuły rozdziałów i teksty piosenek wybieranych przez panią Reichter. To naprawdę cudowne, że oprócz chwytającej za serce treści pani Reichter potrafi nadać rozdziałom piękne tytuły, idealnie pasujące do treści, a wszystko dopełnić cudownym soundtrackiem, oddającym klimat powieści. Szczególnie zapadł mi w pamięci tekst jednej piosenki – Lost w wykonaniu Erlenda Bratlanda.

 

„Nie pokazałeś mi gwiazd, Brade... tylko wiarę"

(str. 281)

 

Nie wiem, co mogę jeszcze dodać. Chyba niewiele. Wciąż przed zamkniętymi oczami widzę ostatnie sceny Ostatniej spowiedzi, czuję smak łez i to uczucie całkowitego załamania. Tom pierwszy przygody Ally i Bradina to coś więcej niż zwykła książka z kilkoma złotymi myślami – o nie! Z Ostatniej spowiedzi możecie wyciągnąć mnóstwo morałów, jest inteligentna i zwraca uwagę na ważne życiowe kwestie. Dla romantyków jest najlepszym wyborem, zaś dla tych rzadko sięgających po tego typu powieści – rewelacyjną okazją do przekonania się o sile dwojga ludzi szukających szczęścia w postaci tego pięknego uczucia.

 

Nie jest to jakaś tam opowieść o zakochaniu – Ostatnia spowiedź to piękna, bardzo wzruszająca, porywająca i wciągająca historia o prawdziwej miłości, oddaniu, zaufaniu i podejmowaniu właściwych decyzji. Każdy, kto chce poznać definicję miłości powinien przeczytać Ostatnią spowiedź. Uwierzcie mi na słowo – pani Reichter zdefiniowała ją najlepiej.

 

PS Uwielbiam płakać nad książkami. Wiem wtedy, że było warto po nią sięgać i że wrócę do niej wkrótce. Ta oto pozwoliła mi wylać morze łez, a na dodatek pozostawić w mojej czytelniczej duszy ogromny ślad – ślad prawdziwej miłości.

 

„Bo gdy mówi serce, muzyka milknie a słowa bledną"
(str. 371)

 

Ag.

Nina Reichter to kobieta, która od jakiegoś czasu zdobywa sobie coraz większe grono fanów w Polsce. Jest autorką popularnej „Ostatniej spowiedzi", która w 2012 roku ukazała się dzięki wydawnictwu Novae Res.

 

Książka opowiada o losach dwójki młodych ludzi – pięknej Ally i utalentowanego Bradina. Dziwnym trafem trafiają oni razem na lotnisko, gdzie zaczyna się ich znajomość. Po całej nocy rozmów ich ścieżki rozchodzą się. Oboje jednak nie mogą o sobie zapomnieć, chociaż bardzo by tego chcieli – Ally ma bowiem chłopaka, z którym nie jest szczęśliwa, ale którego wybrała jej matka i tylko ze względu na niego toleruje większość zachcianek córki. Brade natomiast jest znanym muzykiem rockowym, do którego wzdychają nastolatki. Nie ma życia prywatnego, ciągle jest pod obstrzałem mediów. Jednak to właśnie ta dziewczyna ma zmienić jego dotychczasowe życie i on powili zaczyna zdawać sobie z tego sprawę. Rodzące się między nimi uczucia nie są łatwe, ale też nie jest całkowicie niemożliwe.

 

Bohaterami są młodzi, dziewiętnastoletni, zagubieni w dorosłym życiu ludzie. Tylko tyle mogę o nich powiedzieć, bo wszystko inne jest, moim zdaniem, kompletnie nierealne w Polsce. Ona – piękna, seksowna dziewczyna, której o dziesięć lat starszy facet chce tylko seksu i tylko do tego jest mu potrzebna. Na siłę tkwi w tym związku. Swoim zachowaniem zdaje mi się przypominać bardziej starą zgorzkniałą pannę po czterdziestce. Na dodatek w miarę czytania zaczyna kompletnie zatracać swój upór i staje się nieznośnie płaczliwa. On natomiast to bożyszcze nastolatek, chociaż z wyglądu bardzo kobiecy i kompletnie nie pasujący do obrazu celebryty. Kompletnie nie potrafiłam utożsamiać się z tymi postaciami.

 

Powieść opowiada o dorastaniu i trudnej miłości. Szczególnie doświadcza tego Ally, której życie w tej materii nie szczędziło. Tym bardziej nie pasuje mi to do dziewiętnastoletniej kobiety.

 

Wątek miłości gwiazdy estrady i prostej dziewczyny wydaje się nie być wcale taki ciekawy, może dlatego że różnica ta nie jest zbyt wyraźnie podkreślana. Książka ma wiele plusów, niestety minusy ją przewyższają. Zacznę od dobrych stron.
Książka została wydana w interesujący sposób – okładka przyciąga wzrok, a gitara hipnotyzuje. Redakcja i korekta zrobiły dobrą robotę, chociaż pod koniec książki można było zauważyć niedociągnięcia – brakujące słowa, czy nieoddzielone od narracji dialogi. Bardzo podobały mi się opisy zbliżeń, nie tylko tych fizycznych, ale głównie emocjonalnych. Sfera uczuć była opisana doskonale, dzięki czemu lepiej rozumie się bohaterów. Wielki plus dla autorki za ogromną znajomość branży muzycznej, którą przedstawiła wprost perfekcyjnie.

 

Minusy to głównie marni bohaterowie. Wszyscy niemal podzieleni są według linii dobrzy-źli. Narracja trzecioosobowa pozwoliła skakać od postaci do postaci, chociaż niektóre wątki pobocznych bohaterów zostały skrócone do niezbędnego minimum, co źle działa na całość historii. Poza tym już na początku powieści mamy pomieszanie narracji – z pierwszoosobowej do trzecio, bez żadnego wcześniejszego wyjaśnienia, po prostu w środku akapitu. Każdy podrozdział, w którym dzieją się nowe rzeczy został oddzielony pięknymi piórkami, ale nie oznacza to, że mówią w nich inne osoby. Czasem historia Ally i Bradina mieszała się w ciągu jednego podrozdziału, co działa dekoncentrująco. Niestety po jakimś czasie czytania wyskakuje kolejny wielki minus – książka to przerobione opowiadanie, pisane zapewne na jakimś blogu, na co wskazują nagłe wstawki podkładów muzycznych w środku rozdziału. Na dodatek opowiadanie to było wzorowane na dziejach zespołu Tokio Hotel. Nie jestem o tym przekonana na 100%, ale takie wrażenie zostało mi po przeczytaniu tej książki.

 

Czy jest to książka zła? Absolutnie nie. Prawdopodobne tylko ja jestem dla niej surowa. Lubię, gdy książka jest poskładana logicznie w spójną całość – ta jednak taka nie jest. Często zdarzało mi się gubić w treści, dlatego tak wrogo jestem do niej nastawiona. Myślę, że potencjalny czytelnik odnajdzie tu ciekawą historię rodzącego się uczucia. Właśnie uczucia królują w tej pozycji – od radości, po tęsknotę, rozżalenie, zazdrość znowu do euforii. Z tego względu polecam lekturę „Ostatniej spowiedzi". No i może jeszcze z tego względu, że w tej pozycji zakończenie aż zmusza nas do niecierpliwego oczekiwania na kolejną część.

 

Komu mogę polecić tę książkę? Chyba tym, którzy wierzą w prawdziwą miłość i w ślepy los, który nie raz potrafi nas zaskoczyć. Na pewno spodoba się tym, którzy są nieco mniej wymagający niż ja. Książka nie jest zła, nie jest też wybitna. Przyjemność z czytania gwarantowana, jeśli tylko przymkniecie oko na pewne niedociągnięcia.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial